Triada Ultra – ile tu różnych podbiegów, ile zbiegów – będzie się działo na trasie! 😀
Na początek etap przyjaźni (ale ze ściganiem) z wszystkimi uczestnikami Triady – na trasie na pewno nie będziecie sami – 700 osób będzie wzajemnie dotrzymywać sobie towarzystwa 😀 Samotność długodystansowca spotka Was dopiero w niedzielę, gdy wyruszycie na swój najdłuższy etap w Beskidzie Sądeckim.
Jako, że wszyscy w Gorcach biegną to samo wstawiamy wspólny opis trasy:
„Startujemy z Grywałdu, gdzie warto po pierwszych paruset metrach rozglądać się na boki nie tylko na rywali, ale na widoki, które dzięki trasie prowadzonej po polanie będą widoczne w każdym kierunku. Po początkowym odcinku na polance wskakujecie na zielony szlak, który zaoferuje Wam ni mniej ni więcej jak tylko jeden wielki podbieg, aż do Lubania 😉 Takie właśnie są te nasze Gorce, trzeba się postarać, żeby stanąć na szczycie!
Około 400 metrów przed szczytem rozpoczyna się odcinek specjalny, który jest bardzo stromy. Na jego początku będzie stał jeden z organizatorów, który w dniu biegu zadecyduje czy jest tam bezpiecznie i można wbiec na szczyt. Jeśli zimowe warunki nie pozwolą na bezpieczne rozegranie tego odcinka, trasa zostanie poprowadzona drogą wokół szczytu.
Zakładając opcję omijania szczytu, wybiegając z drogi na którą zostaniecie skierowani dobijacie do czerwonego szlaku, który sprowadzi Was w dół do samego Krościenka.
Jeśli jednak tak jak w ubiegłym roku warunki pozwolą wybiegacie na sam szczyt Lubania (1211 m n.p.m.), na którym stoi wieża widokowa… i ją też zaliczacie wybiegając na samą górę! Odbijacie się na punkcie kontrolnym, trzy szybkie zachwyty nad rozciągającym się z tego miejsca widokiem i wracacie na dół 😉 Od szczytu poruszacie się czerwonym szlakiem, który generalnie jest jednym wielkim zbiegiem z małym odpoczynkiem w postaci małego podbiegu na Marszałek.
Limit czasu – 15:00, będzie dużo czasu, żeby wrócić na nocleg, wykąpać, się zdrzemnąć i o 19:00 stawić się na starcie drugiego etapu „
Od drugiego etapu pojawiają się różnice – początkowo opisany przebieg trasy jest taki sam:
„Gdy zmrok spowije już góry ruszamy na najbardziej magiczny etap Triady, ustrojony światełkami z czołówek, pochodni i gwiazd. Spotykamy się na Rynku skąd ruszacie od razu dzikimi ścieżkami w górę, żeby zaliczyć Toporzysko 612 m.n.p.m. (200 metrów podbiegu na około 1,5 km!). Łatwo nie będzie 😀 Potem od razu zbieg trochę bardziej cywilizowaną i bezpieczniejszą ścieżką, a na koniec runda honorowa w Krościenku, początkowo ulicą Św. Kingi a następnie ścieżką przy Dunajcu, aż do mety.”
… ale dla Was ten opis trwa dalej 😉 Po dobiegnięciu do mety dystansu Intro nie zatrzymujecie się, tylko lecicie jeszcze raz na Toporzysko 😉 I dopiero potem zmierzacie do mety, co daje Wam łącznie około 11 km i 620 m przewyższenia. Na trasie towarzyszyć Wam będą Maratończycy.
Limit czasu – 2 godziny, więc po biegu jesteście najpóźniej o 21:00. Wreszcie możecie porządnie odespać całodzienny wysiłek.
I nareszcie niedziela – startujecie najwcześniej z wszystkich, bo już o 9:30, żeby zdążyć nabiegać te wszystkie kilometry, których jest aż 32!! Ale nogi macie już rozgrzane z poprzedniego dnia (około 27 km w nogach) 😀
Jako jedyni nie musicie na start jechać autobusem tylko startujecie z Krościenka, początek trasy – dość płaski odcinek po Krościenku, żeby rozruszać zakwasy z poprzedniego dnia, a potem w górę! Trzymacie się czerwonego szlaku prowadzącego na Dzwonkówkę, a potem na własnej skórze dowiadujecie się jaki jest ten Beskid – w skrócie góra – dół – góra – dół – stąd takie przewyższenia 😀 Warto zostawić sobie siły na ten etap, bo jest on nie tylko najdłuższy ale i najcięższy. Z Dzwonkówki zbiegacie żółtym szlakiem aż do Bereśnika, a następnie czarnym. Po zbiegnięciu na Czardę możecie uzupełnić braki energetycznie na puncie odżywczym – tu też musicie patrzeć na zegarek – limit czasu w tym miejscu wynosi 2,5 godziny (około 13 kilometr trasy). W tym miejscu wasza trasa zaczyna pokrywać się z trasą Maratończyków, którzy startują z tego miejsca.
Niebieskim szlakiem zaczynacie podbieg na Przehybę, na której czekać będzie kolejny punkt odżywczy i kolejny pośredni limit czasu. Na Przehybie (około 19 kilometr trasy) musicie zameldować się do 14:00, czyli macie na to 4,5 godziny od startu. Od Przehyby już naprawdę z górki 😀 I to dosłownie, chociaż nogi będą Wam mówiły co innego 😉 W drodze powrotnej jeszcze do zaliczenia podbieg na Dzwonkówkę od drugiej strony i powrót do Krościenka.
Uf… dotarliśmy do mety, trzeci medal na szyję i można rozpocząć świętowanie 😉
